Argentyna- pięćdziesiąty pierwszy dzień wyprawy

Oprócz lodów bardzo popularne są w Argentynie czekoladki wszelkiej maści, a nade wszystko alfajores (czytaj: alfahores)  jest to ciastko przekładane dulce de leche, czyli karmelem. Może być oblane czekoladą mleczną lub białą. Jest słodkie jak nieszczęście, ale po prostu pyszne.

Życie zaczyna się tu po 21.00. wtedy wszyscy zaczynają jeść, idą do restauracji (podobno nie chce im się gotować). Jedzą duże ilości mięsa, właśnie na kolacje, a później jedzą lody. Deserują.

Dzięki bogu Gala i Rysiek nie przejęli zwyczajów obowiązującego czasu posiłków. Jedzą o takiej porze, jak to jest przyjęte w Polsce. Dzięki temu już o 23 możemy iść spać. Dziś jest nasz ostatni dzień w Villa Gesell, jutro szykujemy się do drogi. Bahia Blanca wzywa. A tak naprawdę wzywa Ushuaia. I nie ma co czekać, bo szmat drogi przed nami.

Rano śniadanie i wyruszamy do Pinamar i Carilo. Zwiedzamy. Ta druga miejscowość to położona w lesie ogromna enklawa turystycznych domów. Luksusowa. Każdy dom inny, jeden nie podobny do drugiego. A każdy następny piękniejszy i ekskluzywniejszy od drugiego. Co ciekawe, we wszystkich nadmorskich kurortach nie ma asfaltowych ulic. Wszystkie są SPECJALNIE niewyasfaltowane. Chodzi o to, by ten asfalt się nie nagrzewał, bo jest tu ciepło, a nawet bardzo ciepło i tak właściwie cały rok.

SONY DSC
SONY DSC

Na obiad dziś ryba. Nie wiem, czy jest piątek, bo oczywiście nie wiadomo jaki jest dzień tygodnia. Trochę rozpoznajemy niedzielę, bo są zamknięte sklepy, ale reszta dni to już niewiadomo. W każdym razie dziś rybny obiad. Na przystawkę były kalmarowe krążki. Kupiliśmy świeżutkie  (obgotowane) kalmarowe kółka, wycięte  z całości, umoczyliśmy w mące i na gorący, głęboki tłuszcz. Rewelacja. Na drugie – merluza (czyli morszczuk) i do spróbowania abadejo (a to już diabli wiedzą co, ryba podobna w smaku do dorsza). Sałatka z pomidorów i już jesteśmy najedzeni. Na deser mango. I jest pięknie. Pogoda szalona, ocean szumi jak się tyko uchyli okno.

SONY DSC
SONY DSC

Wieczorem znowu lody. Lody są po prostu cudownie pyszne.

Jutro wyruszamy dalej. Ciągle i niezmiennie póki co – kierunek Ushuaia.